Za siedmioma górami, za siedmioma rzekami, w dalekim lesie... Dokładnie tam, w krainie pustelników i świętych mnichów, gdzieś na skraju świata (a na pewno Unii Europejskiej), trójka polskich turystów w uznaniu za próbę porozumiewania się w języku rumuńskim została zaproszona przez wesołych zakonników na obiad.
Over the hills and far away, deep in the forest... Yes, exactly there, in the land of hermits and holy monks, somewhere at the world's edge (at least at the EU's edge), three Polish turists were invited by cheerful friars for dinner in recognition to their attempts to speak Romanian.
W klasztorze Sihla stołują się okoliczni drwale i ubodzy. To pomiędzy nimi zasiedliśmy. Sponad skromnych, metalowych misek spoglądały na nas z uprzejmym zaciekawieniem smutne oczy rumuńskich chłopów.
W klasztorze Sihla stołują się okoliczni drwale i ubodzy. To pomiędzy nimi zasiedliśmy. Sponad skromnych, metalowych misek spoglądały na nas z uprzejmym zaciekawieniem smutne oczy rumuńskich chłopów.
There are local woodcutters and the poor who dine at Sihla Monastery. We sat among them at the table. Sad eyes of Romanian pesants were looking at us with utmost interest.
Posiłek jakim zostaliśmy poczęstowani to absolutna klasyka rumuńskiej kuchni (ale ani grama mamałygi!) - poznana przez nas w pięknej, skromnej formie.
Menu:
- Ciorba de peste (zupa rybna/fish soup)
- Saramura (rybna/fish) - podana z chlebem/with bread
- Sarmale in foi de vita (mini gołąbki, tu w wersji ryż z warzywami zawinięte w liść winny/vine leaves stuffed with rice and vegs)
- Sarmale in foi de varza (mini gołąbki z ryżu i warzyw zawinięte w liść kapusty/cabbage leaves stuffed with rice and vegs)
- Terci de ovaz (owsianka na słodko/sweet porridge)
No comments:
Post a Comment